- Przeleciałam ponad dziesięciu facetów w sam weekend! - Piszczy na
powitanie Nina wprost do mojego ucha, a ja przerażona podskakuje w
miejscu, wywołując tym samym u niej cichy chichot. Staram się opanować
napad wściekłości. Przez cały tydzień tyrałam, myśląc, że leży w łóżku i
walczy z chorobą, a ona szlajała się w tym czasie po okolicznych
klubach. - Brałaś coś? Wyglądasz naprawdę okropnie zgredzie.
Burczę
pod nosem, przypominając jej, że nienawidzę tego przezwiska i grzecznie
proszę, żeby się odwaliła, bo nie znoszę, kiedy zaczyna pracę
szydzeniem z mojego niskiego wzrostu. Nina przez chwilę próbuje opanować
rozbawioną minę i wyglądać na oburzoną, ale doskonale po niej widać, że
uwielbia mi dokuczać. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko, bo jej teksty
potrafią być naprawdę zabawne (nawet jeśli używa ich w moim kierunku),
ale dziś nie mam najmniejszej ochoty na żarty. Jeszcze nie doszłam do
siebie po wczorajszym śledztwie i dopiero teraz uświadamiam sobie jakie
miałam szczęście, że odeszli w zupełnie innym kierunku, nie zdając sobie
sprawy, że przez cały czas ich podsłuchiwałam.
Przygładzam swój
mundurek, przewracając oczami na denerwujące narzekanie Niny. Jak co
dzień skarży się, że ubranie, w którym każą nam chodzić ukrywa wszystko
co w kobietach dobre.
- Robisz się nudna. - Jęczę, związując włosy w kucyka na czubku głowy.
Przygląda mi się, przez chwile mrużąc idealnie wymalowane oczy, a ja parskam rozbawiona tym widokiem.
-
Uważaj, bo sama będziesz musiała radzić sobie z Niallem i Amy. -
Ostrzega żartobliwie wymierzając mi kuksańca, a ja pojednawczo mierzwię
jej fryzurę, bo wiem, że długo nad nią pracowała.
Chowam swoją
torbę w metalowej szafce i łapię protestującą Ninę za łokieć, ciągnąc ją
w stronę drzwi. Zmieniamy się ze starszymi dziewczynami, które pracują
na poranną zmianę i zabieramy się za własną robotę – Nina odbiera
zamówienia, a ja stoję za barem i wydaję obleśnie śmierdzące drinki jeszcze bardziej obleśnym
facetom. Jestem świadoma tego, że po mojej skrzywionej minie bez trudu
można poznać, iż nie lubię swojej pracy, ale mam nadzieję, że nie
odstraszam klientów. Wzdycham cicho i podaje kufel piwa grubemu
gościowi, który wypił już i tak zdecydowanie za dużo. Nie znoszę patrzeć
jak zdesperowani ludzie, upijają się do nieprzytomności, by zapomnieć o
swoich kłopotach. Wiele razy myślałam o rzuceniu tej pracy, ale nie
znalazłam, żadnej zastępczej roboty, z której miałabym tyle samo
zarobku. Po skończeniu liceum chciałabym wyjechać na jakieś dobre
studia, ale wiem, że to nigdy nie będzie możliwe - Tata nie poradziłby
sobie sam, a ja nie mogłabym tak po prostu go zostawić, uciekając od
wszystkich problemów. Mam tylko nadzieję, że Will nie będzie musiał
martwić się o przyszłość tak jak ja.
Widzę jak Armando wychodzi z
zaplecza i zmierza w moją stronę, więc posyłam mu uśmiech, mając
nadzieję, że już wybaczył mi to czego nie zrobiłam. Przeczesuje włosy i w
odpowiedzi unosi lekko kącik ust, a mnie po raz kolejny zaskakuje jego
dziecinny wygląd. Tyle osiągnął w tak młodym wieku.
- Mogłabyś
zostać dzisiaj na nocną zmianę? - Pyta, patrząc na mnie tak, jakbym była
ostatnią deską ratunku. Uśmiech powoli znika mi z ust, ale on zdaje się
tego nie zauważać.
- Jutro mam szkołę. - Przypominam, próbując się jakoś wymigać, ale on dalej nie łapie.
- To naprawdę ważne, możesz przecież raz odpuścić. - Mówi, a ja marszczę brwi.
-
Przecież, zwykle to ty się zajmujesz imprezami. - Odpowiadam
skonsternowana. Od kiedy Armando przejął ten lokal, wieczorami grzeczna
kawiarnia zmienia się w klub striptizerski, a ja naprawdę nie znoszę
takich miejsc. Mój szef w przeciwieństwie do mnie uwielbia swoją
wieczorną robotę i zazwyczaj nie pozwala nikomu innemu stać za barem,
więc jestem naprawdę ciekawa co jest na tyle ważne, by oderwać go od
rozlewania drinków, napalonym panienkom. Armando wzdycha ciężko, jakby
męczyła go moja upartość.
- Zapłacę Ci podwójnie. - Proponuje, a
ja przewracam oczami. Dobrze wie, że potrzebuję kasy i teraz używa tego
argumentu przeciwko mnie. Mam ochotę warknąć, pytając czy wie jak bardzo
go nienawidzę, ale zamiast tego mówię:
- Dobra, niech ci będzie,
zostanę. - Kiedy te słowa opuszczają moje usta, niemal od razu zauważam
ulgę malującą się w jego oczach. Czuję się okropnie przez to, że zgadzam
się tylko dlatego, iż zaproponował podwójną stawkę, ale to on poprosił
mnie o przysługę, a ja przecież go nie okradam.
- Gracias seniorita. - Uśmiecha się do mnie i zanim odchodzi puszcza mi oczko, a ja z rozbawieniem kręcę głową.
***
Uwierzcie mi, że mam wiele powodów, by nie lubić pracować w „Bubble”
wieczorami. Jeśli za dnia przychodzi tu tylko kilka obrzydliwie
pijanych typów, to teraz roi się od nich jak w ulu. W czasie, gdy ja się
nimi zajmuję, Armando siedzi zamknięty w swoim gabinecie, wychodząc od
czasu do czasu, by rzucić okiem na salę najwyraźniej na kogoś czekając.
Po pobladłej twarzy i ciemnych cieniach pod jego oczami nietrudno
zauważyć, że jest zdenerwowany i niewyspany.
Dzisiejszej nocy w
klubie jest stanowczo zbyt wielu ludzi, przez co powietrze jest tak
gęste, że można by je ciąć nożem, a ja moja ochota, by rozpłynąć się w
powietrzu staje się jeszcze większa, od tej dusznej atmosfery.
Właśnie
podaję kolejnego drinka dziewczynie w zdecydowanie za krótkiej
sukience, kiedy zauważam kątem oka coś niepokojącego i natychmiast
odwracam głowę. Mam ochotę wrzeszczeć, przeklinać, śmiać się i płakać w
jednej chwili, ale zamiast tego zamieram w bezruchu jak zawsze na jego
widok. Niall siada przy jednym z nielicznych pustych stolików i wpatruje
się we mnie tak samo intensywnym wzrokiem jakim ja obdarzam jego.
Mruczy coś do zupełnie obcego faceta, z którym przyszedł, wciąż patrząc
na mnie z wyraźnym napięciem. Jego kolega podnosi się i zmierza w stronę
zaplecza, a ja wyrywam się z transu i odwracam wzrok ku niecierpliwych
klientów. Jestem świadoma, każdego ruchu, który wykonuje, jednak staram
się nie patrzeć w jego stronę i nie zachowywać się jak kolejna napalona
zdzira, która ma ochotę zrobić mu loda. Boże co on u licha tu robi i
czemu zawsze musi pojawiać się w tym samym miejscu co ja?
- Margarita z lodem. - Słyszę ciche mamrotanie i podnoszę głowę, bo głos wydaje mi się dziwnie znajomy.
Na
widok chłopaka, który niedawno doręczył mi list, przez który do tej
pory trudno mi zasnąć mam ochotę rzucić się na wszystkie butelki, które
mnie otaczają i opróżnić je do dna. Tym razem nic nie przysłania jego
twarzy, więc łatwo mogę dostrzec rozbawienie w jego zielonych oczach,
kiedy na mnie patrzy. Przeczesuję dłonią włosy, nie mając pojęcia jak
powinnam się zachować – Gorzej być nie mogło. Dwóch ludzi, którzy śnią
mi się po nocach w najgorszych koszmarach jest teraz tutaj ze mną w tym
samym pomieszczeniu. Dreszcze przechodzą mi wzdłuż kręgosłupa, więc
mimowolnie się w sobie kulę. Chwytam szklaną butelkę i nalewam alkohol
do koktajlowego kieliszka, ale ręce trzęsą mi się tak bardzo, że
zamówienie dociera do niego tylko w połowie, bo reszta ląduje na blacie.
Biorę do ręki szmatkę, którą jak zawsze mam przewieszoną przez ramię,
ścieram rozlaną margarite, a potem chwytam butelkę, żeby dolać mu do
pełna, ale zauważam, że kieliszek zniknął razem z jego właścicielem.
Wzdycham głęboko i z głośnym brzdękiem odstawiam butelkę na blat – Od
początku wiedziałam, że branie nocnej zmiany to zły pomysł. Jest mi
gorąco, boli mnie głowa a oczy szczypią mnie od małej ilości snu.
Zapewne wyglądam jak żywy trup, który niedawno wyszedł spod ziemi, ale
to już chyba norma.
- Tamara, zmień się na chwilkę! - Wołam przez
tłum i macham ręką do skąpo ubranej kelnerki, która obsługuje dzisiaj
gości, zabawiając ich przy tym nieprzyzwoitym tańcem.
Oprócz niej
są jeszcze dwie dziewczyny, które zajmują się dokładnie tym samym, więc
nic się nie stanie jeśli jedna zmieni mnie na chwilę przy barze,
zwłaszcza, że naprawdę muszę siusiu. Tamara podchodzi to mnie kręcąc
ogromnym tyłkiem (jak przystało na murzynkę) i z miłym uśmiechem bierze
ode mnie ścierkę. Dziękuje jej i idę w stronę łazienek, które są w
korytarzu po przeciwnej stronie. Kiedy tam docieram, cicho zamykam drzwi
i z ulgą wdycham chłodne powietrze. Przez ściany słychać dudnienie
muzyki, ale jest ono o wiele cichsze, więc można wytrzymać. Po wyjściu z
kabiny myję ręce i szybko wycieram je o spodnie. W duchu przysięgam
sobie, że już nigdy nie zgodzę się, by pracować tutaj w nocy. Poprawiam
kucyka i wyciągam z kieszeni spodni środek przeciwbólowy, który popijam
zimną wodą z kranu. Opłukuje nią też twarz, a kiedy robi mi się trochę
lepiej otwieram drzwi i wychodzę. Z moich ust wydobywa się zduszony
krzyk, kiedy widzę Nialla opierającego się o ścianę. Przykładam rękę do
piersi i próbuję opanować oddech, przekonując się w myślach, że jestem
bezpieczna i nic mi nie grozi.
- Przestraszyłeś mnie. - Mówię
cicho i rumienię się całkowicie bez sensu, ale on nie zwraca uwagi na
moje dziwne zachowanie. Podchodzi bliżej i łapie mnie za łokieć.
- Musimy porozmawiać. - Mamrocze, a ja patrzę na niego rozgorączkowanym wzrokiem.
Co
jeśli się rozmyślił i jednak zabierze mnie do swojego szefa, pozwalając
mu zrobić ze mną co zechce? Co jeśli uzna, że jednak widziałam zbyt
dużo i trzeba mnie wyeliminować jak najszybciej? Przez czarne
scenariusze jakie podsuwa mi umysł, serce podchodzi mi do gardła i robi
mi się niedobrze.
- Zbieraj się, jedziemy do mnie. - Mówi, a ja
przerażona kręcę głową choć bardziej mądre byłoby wrzeszczenie na pomoc.
Czuję się jak w pułapce, bo nikt nie usłyszałby moich krzyków, a nawet
wystrzału pistoletu, gdyby Niall postanowił się mnie pozbyć. Trzęsę się
jak osika i choć bardzo pragnę przestać, nie umiem tego kontrolować. -
Uspokój się, nie chcę, żebyś ze strachu obsrała mi auto.
Nie
rozumiem czemu chce zabrać mnie do siebie, w dodatku o tak późnej porze,
ale coś groźnego w jego oczach powstrzymuje mnie od pytań i protestów.
Przełykam ślinę i rozglądam się wokół, szukając choć jedną osobę, którą
mogłabym błagać o pomoc. Najgorsze jest to, że korytarz jest całkowicie
pusty - Tylko ja, on, moje biedne, rozszalałe serce i zapach strachu,
który unosi się w powietrzu.
***
Rozdział pisało mi sie
ciężko, ale chyba się udało. Mam wrażenie, że jest tu za dużo akcji, jak
na jeden rozdział, choć mam nadzieję, że nie przesadziłam. Piszcie w komentarzach co myślicie misie :)
Świetny rozdział :) Nie przesadziłaś. Czekam na next
OdpowiedzUsuńIdealny, ale czemu skończyłaś w takim momencie? Mam nadzieję że nic jej się nie stanie, czekam na next! @LuvMyJaffaCakes
OdpowiedzUsuńDlaczego kończysz w takim momencie?
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
@Mrs_Ola_Bieber
Świetny. Czekam na więcej Niall'a. :D Czekam na next'a. Ily♥
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny. Wreszcie zaczyna robić się gorąco :) @Ananasek11
OdpowiedzUsuńCudowny! Jestem mega ciekawa co Niall może chcieć od niej... z niecierpliwością czekam na nn :D
OdpowiedzUsuń@my_angels_x
Czego on może od niej chcieć? i jeszcze ten facet od kartki, który pojawił się przy barze.. ygh.. Jestem ciekawa strasznie kim on jest ;D
OdpowiedzUsuńDobry rozdział ;) Czekam na kolejny xx.