niedziela, 27 kwietnia 2014

▹ #003 Rozdział 2

Jestem tak sparaliżowana, że choć pragnę ukryć się na zapleczu, nie mogę zmusić swoich nóg do ruchu. Każda, najmniejsza komórka mojego ciała zamiera i chociaż wrzeszczę do nich wszystkich nawołując, żeby wzięły się w garść uparcie odmawiają mi posłuszeństwa. Nie mogę oderwać wzroku od Nialla i po prostu stoję za ladą jak wryta, powoli uświadamiając sobie, że w życiu nie widziałam tak cholernie idealnej pary. Siadają przy stoliku, obok okna i niemal w tym samym czasie sięgają po menu, a ja wciąż tkwię w tym samym miejscu, choć wiem, że powinnam podejść i odebrać zamówienie.
To normalne, że po szkole przyszli tu na obiad. Robią to często, ale do tej pory w kawiarni był ktoś, kogo mogłam poprosić o pomoc. Nina była przyzwyczajona do obsługiwania pary perfekcyjnej, wiedząc, że mam do nich specyficzne nastawienie.
- Bierz się do pracy! - syczy cicho Carl przez zaciśnięte zęby.
Jego twardy głos przywołuje mnie do porządku, więc drżącymi rękami sięgam po notatnik. Głęboko zaczerpuje powietrza i zmuszam się do podejścia do ich stolika. Nawet nie raczą podnieść głowy, choć z pewnością słyszeli moje kroki. Patrzę przez salę na Carla, szukając u niego jakiejkolwiek pomocy, ale zaraz przypominam sobie, że przecież mnie nie znosi i z powrotem spuszczam wzrok. Jest w moim wieku i zatrudnił się tutaj mniej więcej w tym samym czasie co ja, ale chyba nic poza tym nas ze sobą nie łączy.
- Co podać? - Pytam cicho, ale ani Niall, ani jego dziewczyna nie podnoszą głowy.
Nerwowym ruchem drapię się po karku, a potem odchrząkuję tak głośno, że wreszcie mnie zwracają na mnie uwagę. Może mi się wydaje, ale kiedy Niall podnosi wzrok zauważam lekkie drgnięcie mięśnia na jego policzku. Nienawidzi mnie – wiem to, bo zawsze reaguje nerwowo, kiedy jestem w pobliżu. Zachowuje się tak, jakby nie mógł wytrzymać mojego widoku. Nigdy nie uważałam się za szczególnie ładną, ale z pewnością nie jestem aż tak obrzydliwa.
- Czyżbyś urosła? Wydawało mi się, że jeszcze nie dawno nie dosięgałaś do stolika bez wysokich obcasów. - Docina mi Amy, a ja zaciskam szczękę, żeby jej nie odszczekać. Nie mogę być wredna dla klientów i zazwyczaj nie mam takiej potrzeby, ale teraz pragnienie rzucenia się do jej gardła niemal rozsadza mnie od środka.
Nie znoszę, kiedy ktokolwiek szydzi z mojego niskiego wzrostu.
- To co zawsze. - Mówi szorstko blondyn, nie zwracając uwagi na zaczepkę Amy.
Ze złością kiwam głową i zapisuje w zeszycie wegetariańską sałatkę i Hamburgera z podwójnymi dodatkami. Podnoszę wzrok, kiedy słyszę opryskliwy śmiech Nialla a moje policzki niemal natychmiast pokrywają się czerwienią, bo zdaję sobie sprawę, że nie powinnam wiedzieć co zamawiają zazwyczaj, skoro nigdy wcześniej ich nie obsługiwałam. Cholera, właśnie otwarcie przyznałam się, że codziennie z ukrycia ich obserwuje.
- Desperatka. - Parska przez zęby Amy.
Próbuję się jakoś bronić, ale nie bardzo mi to wychodzi.
- Nina informowała, że...
Brunetka ze śmiechem potrząsa głową, jakby chciała powiedzieć, że nie uwierzy w żadne słowa. Ze złością mrużę oczy. Czy wspominałam już, że naprawdę jej nienawidzę?
- Nie tłumacz się, tylko wracaj do roboty. - Warczy, wskazując palcem na barek. - Jestem pewna, że twój szef, nie byłby zadowolony, gdybym go poinformowała, że się obijasz.
Mocniej zaciskam palce na notesie, ale powstrzymuje niegrzeczne słowa, które cisną mi się na usta i odchodzę. Niemal kipię ze złości, przekazując zamówienie Carlowi.
Próbuje uspokoić oddech i mordercze bicie swojego serca. Nikt oprócz Amy nie potrafi mnie tak zdenerwować. Stawiam na tacy dzbanek z kawą oraz małą filiżankę i zanoszę ją do stolika przy którym siedzi człowiek w kapturze. Ten facet przychodzi do nas od dłuższego czasu, więc bez wyrzutów sumienia mogę powiedzieć, że jest dziwakiem. Każdego dnia odzywa się tylko raz, prosząc o kawę. Nie mam pojęcia jak wygląda, bo zawsze ma na twarzy coś, co ją zasłania, ale po głosie mogę stwierdzić, że jest młody. Nie narzekam, bo zawsze zostawia duże napiwki, ale wzbudza niepokój nie tylko u mnie. Nina nigdy nie chce do niego podejść, mówiąc, że wygląda na szaleńca. Nalewam napój do filiżanki, a moje dłonie wciąż trzęsą się od zdenerwowania. Chłopak mruczy ciche podziękowania, kiedy stawiam przed nim kawę. Już mam zamiar odejść, kiedy wciska mi do ręki jakiś papier. Przez chwilę patrzę na białą kopertę, a potem kieruje na niego pytający wzrok. Wciąż siedzi cicho, a ja mrugam i szybko zastanawiam się co powinnam robić. „To tylko napiwek, może trochę większy niż zazwyczaj, ale kasa przecież się przyda.” - Myślę, wsadzając papier do kieszeni fartuszka.
- Dzięki. - Mamroczę zakłopotana pod nosem.
Kiedy wracam zamówienie dla Nialla i jego idealnej dziewczyny jest gotowe. Ku mojemu zadowoleniu tym razem nie odzywają się do mnie ani słowem. Wracam do barku i wycieram kufle zauważając, jak do kawiarni wchodzi Aaron i kieruje się w stronę przyjaciela. Szurając przysuwa sobie krzesło, siada na nim okrakiem i rozgorączkowany szepce coś do Nialla. Widzę jak wyraz twarzy blondyna natychmiast zmienia się na jego słowa. Chwilę później wychodzą i zabierają ze sobą Amy, a ja w końcu wzdycham z ulgą.
***
Otwieram drzwi do domu, starając się zachowywać najciszej jak potrafię. Mój brat i ojciec dawno już śpią. Zmęczona wieszam kurtkę i pospiesznie zdejmuje trampki, nie marząc o niczym innym, niż sen. Wlokę się po schodach, czując nieprzyjemne mrowienie w nogach i wchodzę do swojego pokoju. Rzucam torbę na podłogę i z ciężkim westchnieniem włączam komputer. Nie pragnę niczego innego, niż zanurzenie się pod ciepłą kołdrę, ale wiem, że muszę zrobić jeszcze referat na angielski. Czekając, aż stary grat się zaloguje wyciągam niebieską piżamę i idę do łazienki. Kiedy jestem gotowa, przypominam sobie o kopercie jaką dostałam od zakapturzonego gościa z kawiarni i z niewiadomego powodu czuję jak żołądek zaciska mi się ze zdenerwowania. Do tej pory napiwki dawał mi prosto do ręki, niczego nie ukrywając, więc nie do końca wiem czego powinnam się spodziewać. Grzebię w torbie w poszukiwaniu fartuszka, a kiedy mam go w ręce wyciągam z kieszeni papier i przyglądam mu się z niepokojem. Coś głęboko w środku prosi mnie, żebym zostawiła to w spokoju. Z trudem hamuje śmiech, to zabawne, że nawet zwykła koperta jest źródłem mojego strachu. Rozrywam ją drżącymi palcami i wyciągam ze środka skrawek papieru. Jestem już pewna – To nie są pieniądze. Odwracam kartkę na drugą stronę i zamieram. Zakrywam ręką usta, tłumiąc krzyk. Niechlujnie napisane słowa mrożą mi serce:

Przyszedł czas, by dołączyć do matki.

****
Wpisz się tutaj jeśli chcesz być informowany.

13 komentarzy:

  1. Jezu świetny rozdział!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko cudowny *.*
    @Mrs_Ola_Bieber

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    @swaggyniall69

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj znalazłam tego bloga i kolejny rozdział! Nawet nie wiesz, jak ucieszyłam się z tego powodu, ponieważ już je uwielbiam :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, ponieważ wiem, że czymś nas zaskoczysz (znowu) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. *,*!!!!

    Świetny jest ten rodził! Masz talent! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko to już zaczyna się właściwa akcja ??? - mam taką nadzieję :* + pisz dalej masz niesamowity talent uwierz mi :* @Ananasek11 ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. WSPANIAŁY! *O* @_bizzleismine_

    OdpowiedzUsuń
  9. Straszysz mnie!! Ja chce więcej Nialla, słyszysz? I zero psychola.

    OdpowiedzUsuń
  10. No witam Cię bardzo serdecznie! ^^ Twoje opowiadanie robi wrażenie, naprawdę.
    Prolog jest fantastyczny! Pełen emocji. Serio, psychopata o.O Najpierw zabiję matko, dziecko zostawię, dziecko ryczy, zabije obydwie, nie zabije tylko matkę. No człowieku zdecyduj się, bo obydwie bez twojej pomocy prawie zmarły, a ty sobie myślisz, którą zabić? Grasz trochę egoistycznie ci powiem. To dziecko, które tak "pięknie" oszczędziłeś teraz ledwo może odbudować swoją psychikę, ale co tam. Jak dorośnie będę ją prześladować, bo "Musi poczuć to samo co ja" Okej, rozumiem, ale żeby tak brutalnie? Widać Emma, ma silniejszą psychikę od ciebie, bo ona jeszcze nie oszalała do tego stopnia, by cieszyć się Z ZABIJANIA LUDZI. No typowy psychopata!
    Co do Emmy. Naprawdę jej współczuję. Przecież nikt, by nie chciał patrzeć jak ktoś zabija naszą matkę, prawda? Jej stan jest jak najbardziej zrozumiały, nie jeden by się załamał. Boże, co ja pitole. No błagam! Dziewczyna jest w totalnej rozsypce psychicznej, fizycznej i jakiej tam się jeszcze da. Kiedy planuje poukładać swoje życie dostaje kartkę, że czeka ją taki sam los jak matkę a ja gadam, że "nie jeden by się załamał" FUCK LOGIC. Jednak mimo problemów, jakie ma owe bohaterka wydaję się być sympatyczną osobą, gdyby nie mój ulubiony (xD) psychopata, jej życie potoczyłoby się kompletnie inaczej. Zapewne dalej przyjaźniłaby się z Niallem, i teraz nie patrzyłaby się stęskniona na niego w szkole, a jago najlepszy przyjaciel rysowałby proste serduszko, a nie krzywe ze strzałą w środku. Ten to potrafi zdołować. A propos Nialla. Mam dziwne wrażenie, że on nadal darzy Emmę sympatią, tylko nie chce się do tego przyznać. A ta szmata, jakiej tam.. Amy? No błagam to już trzeba być chamidłem -,- A tak z innej beczki. Oni wiedzą, co przeszła Emma? Jak tak, to może dlatego Horan nie chce się z nią zadawać, bo uważa, że już do reszty jebło jej na mózg o.O Dobra zachowanie Nialla mi się nie podoba :(
    Chyba nic więcej nie mam do powiedzenia jeśli chodzi o aktualną sytuacje w ff :) Przejdźmy więc, to twojego talentu.
    MATKO BOSKA, DZIEWCZYNO ODDAJ GO! Potrafisz tak zaciekawić czytelnika, że to przechodzi ludzkie pojęcie *-* W sposób jaki opisujesz emocje, taki dwebuwbeudw *-* Jak zawsze wiem co napisać, to teraz tak po prostu brakuję mi słów *-* Może ja się już zamknę, bo powiem za dużo i to co nie chcę xD
    Z nie cierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
    Emma xx.
    P.s Z ty moim Niallem chyba wyjdą nici :(

    OdpowiedzUsuń
  11. O JA PIEPRZE. Takie to zajebiste że jhdksadghghckasgh ♥

    OdpowiedzUsuń